Przepraszam za długą nieobecność spowodowaną czarną chmurą wiszącą nad moją małą głową.
Jak wiadomo jak się psuje to się psuje wszystko i tak w jednym tygodniu zepsuła mi się prostownica ,ząb a w czasie kiedy szukałam dentysty przez internet padł mi komputer yeeeah.Także odcięta byłam od świata z racji braku komputerka.
Na moją dalszą chandrę spowodowaną ciągłym brakiem słońca powstał płomienny makijaż z użyciem cieni od wujka Wojciecha Inglota. Dokonałam także małej zmiany moich włosów za co dziękuję pani z salony Cinnamon .
Tak na marginesie nie mogę się doczekać kiedy po 8 miesiącach pojadę w końcu na urlop do Polszy. Lista zakupowa się tworzy powoli więc emocje są coraz większe. My tu Pitu Pitu a tu czas na makijaż:
a teraz czas na rozdanie w którym biorę udział a nagroda warta jest dodania informacji ;)
makijaz na przekor pogodzie:) sliczna fryzyrka.
OdpowiedzUsuńpomarancz jest nie ziemski:)
OdpowiedzUsuńOgnisty makijaż :) podoba mi się hasło przewodnie twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńbardzo ci pasuje
OdpowiedzUsuńlubie pomaraczowe kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, tylko ten biały zbyt mocno się odcina od żółtego... z daleka wygląda jak by go tam niestety nie było
OdpowiedzUsuń